Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Powrót

High above the mountains

25 August 2004

Wróciłam. Dobrze być w domu. Czy odpoczęłam? W pewnym sensie tak. Z drugiej strony... przetrenowałam się i skończyło się gorączką. I psychicznie też tak do końca dobrze nie jest... Tam... bez Anki, sztangi, komputera, miałam czas zastanowić się nad tym, co naprawdę dla mnie jest ważne. Lubię góry, po prostu lubię. Zgubiłam gdzieś te wszystkie uczucia, które kiedyś mnie definiowały. Wzruszenie i oczarowanie, zastąpiło zadowolenie z wysiłku, świadoma walka z własnymi słabościami. Satysfakcja. Ale nic więcej. Część mnie odeszła, zgubiła się, nawet nie mam ochoty jej szukać. Siedząc z Mroziem na Murowańcu czułam się niespełniona. Patrząc na rzesze przewalających się trurystów - poirytowana. Kiedyś szłam ciężej, częściej stawałam, częściej łapałam zadyszkę. Bolały mnie nogi, czasem plecy. Ale głowa - głowa tonęła w tysiącu marzeń, zachwytów, uniesień! Każda dolina, każdy szczyt, co ja mówię, każdy krok i oddech był wyjatkowy. Bo byłam TAM. W górach. Byłam częścią skał, trawy, nieba, plecak na plecach wyznaczał granice mojego JA, poza nim byli ludzie tacy jak ja, pejzaże, zachody i wschody słońca, szlaki, czyli GÓRY. Idealna całość, harmonia elementów. Szczęście nie do opisania. Zgubiłam to. Na setkach przebytych szlaków po kawałku gubiłam serce i duszę. Miały tam zostać, miały mnie zawsze wołać do siebie, do ukochanych miejsc. Nie zostało mi nic. Pustka rwąca nerwy, szepcząca "Na szlak!". A potem przyszła Ona. I dała mi nowe serce i nową duszę. Nowe radości i nowe cierpienia. Sens, radość, tęsknotę, których wcześniej nie znałam. I straciłam grunt pod nogami, pomyliłam ścieżki... Zgubiłam siebie... Zgubiłam góry... Rozmieniłam krople rosy na słone kropelki potu... Jutro Active. Już się nie mogę doczekać... Przepełnia mnie głód, jakieś nienasycenie, pustka, którą tylko fitness może wypełnić. Zmieniłam się. Odpoetyzowałam sobie życie. Nie wiem, czy to dobrze.

Kategorie: ,

Dodaj komentarz

Aby wysłać komentarz należy wypełnić wszystkie pola oznaczone gwiazdką *.

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.