Wandering around...
25 April 2004
Właściwie powoli wychodzę na prostą. Większość problemów sama się rozwiązała, jak to zazwyczaj z problemami bywa.
Dziś pojechaliśmy sobie z Mroziem na wycieczkę. Jakoś tak nas wzięło na "wandering around". Czasem robimy coś takiego w ramach odpoczynku od szarości dnia codziennego. Wsiadamy w samochód, otwieramy okna, puszczamy muzykę i jedziemy przed siebie, bocznymi, wąskimi drogami, przez zapadłe wsie i miasteczka, lasami i polami.
A obecnie jest tak pięknie. Jasna, świeża zieleń, przetykana żółtymi kwiatami, wesoło krzątające się ptaki, kwitnące pola. Po każdej takiej wycieczce jeszcze bardziej odczuwam, jak nieszczęśliwa czuję się w mieście. Z drugiej strony złakniona podróży dusza przycicha na jakiś czas. By potem jeszcze bardziej rwać się do wyjazdu.
Dziś przyroda zawiodła nas aż do Stargardu, i to przez Pyrzyce. Szkoda, że nie o wiele dalej....