Work, work, work
09 November 2003
Pracuję i pracuję. Na szczęście dobrze mi idzie, bo bym chyba zaczęła gryźć. Jak się dobrze portal rozplanuje to potem ma się naprawdę niedużo do roboty. Jedynie doczepianie poszczególnych stron.
JESTEM GENIALNA!!!
Byłam na Salsa Latino dziś. Nie wiedziałam, że biodrami można TAK ruszać. Pewnie jutro nie będę nimi ruszała wcale. Ale to nic. W czwartek powtórka - już się cieszę.
No dobra, wcale się nie cieszę, nie będę się okłamywać. Beznadziejna jestem. Zero gracji i wyczucia ruchu. Tym bardziej pójdę tam jeszcze raz. I jeszcze raz. Aż się nauczę.
Zastanawiam się, od kiedy to ja mam taki silny charakter? Od kiedy jestem taka pewna siebie, zdecydowana, radykalna w poglądach i bezwzględna wobec siebie? Od kiedy jak czegoś nie mogę, to się zmuszam do tego, zamiast rezygnować? Rok, dwa lata? Kiedy mi się to przyplątało? Zawsze słaba, delikatna, tchórzliwa, nieśmiała, samotna...
Tamta odeszła. Ta nie zamierza.